poniedziałek, 1 czerwca 2015

Etap V 30. - 31.05.2015 r. Stilo - Hel (82 km)


Przepraszam za długie milczenie, ale postanowiłem wyręczyć żonę, która spisywała dotąd  moje wrażenia z wyprawy, planując że skorzystam z Internetu w Bibliotece  w Helu, ale zapomniałem, że to niedziela i biblioteka jest nieczynna. Naprawiam więc swoje niedopatrzenie, a relacja będzie bardziej szczegółowa niż dotąd.

Około godz. jedenastej obudził mnie przyjemny odgłos kropel deszczu bębniących o poszycie namiotu. Oczywiście wprowadziło mnie to w doskonały nastrój :-) Spakowałem, co się da do plecaka, nie wyłażąc z namiotu, a gdy deszcz ustał na chwilę, zwinąłem namiot (stwierdziwszy uszkodzenie stelaża, dobrze że dopiero teraz) i o 12:55 udałem się w drogę. Podaję obiecane szczegóły w kolejności chronologicznej.
14:18 - mijam wejście Lubiatowo 44 (tam gdzie funkcjonuje przyplażowa gastronomia)
15:27 - wiatr od rana zmienił kierunek na właściwy tj. zachodni. Dodatkowo od czasu do czasu doskwierał mi deszcz. W sumie jest zimno, pochmurnie i dość paskudnie. W pewnym momencie zaczęło naprawdę padać, a porywisty wiatr wiejący z tyłu siekł mnie kroplami po nogach, sprawiając że zacząłem surrealistycznie marzyć o gorącym prysznicu i takiejże kawie. Skręcam w las licząc na znalezienie drogi wiodącej do mostku na Potoku Bezimiennym. Drogę znalazłem, ale najpierw pobłądziłem nieco. W zamian za to zwiedziłem tutejsze piękne wydmy, o których istnieniu dotąd nie wiedziałem.
15:36 - przechodzę przez mostek na Bezimiennym. W pobliżu mostku znajduje się jedna z "leśnych stajni" zwana Różą Wiatrów. Tu urządzam sobie postój, przy okazji dzieląc się swoją wiedzą na temat topografii pobliskiego terenu z uczestnikami marszu na orientację ( pieszymi i rowerzystami), który tu się odbywał.
16:42 - mijam główne wejście do Białogóry
18:12 - przechodzę przez mostek na Piaśnicy w Dębkach
20:35 - suchą stopą przechodzę przez ujście do morza kanału Karwianka i wejściem "Karwia 47" wkraczam do Karwi, aby poczynić zakupy na resztę czekającej mnie drogi i zjeść nieco spóźniony obiad w smażalni "Złota Rybka".
22:55 - mijam tablicę z napisem "Jastrzębia Góra Wita", Gdyby nie przenikliwe zimno i nieustająca groźba deszczu, noc można by uznać za piękną, do czego walnie przyczyniał się wielki księżyc, od czasu do czasu ukazujący się zza posępnych chmur.
00:08 - mijam tablicę z napisem "Chłapowo".
00:45 - mijam tablicę z napisem "Władysławowo". Po drodze nie mogę się oprzeć pokusie, aby nie skorzystać z okazji i w czynnym nocą "Fastfoodzie" konsumuję hot doga.
02:05 - opuszczam Władysławowo i dalej idę ścieżką rowerową wiodącą wzdłuż Mierzei Helskiej.
03:13 - Chałupy
04:40 – Kuźnica
06:20 - ważna godzina, ta 120. zastaje mnie w Jastarni w pobliżu tutejszej "Biedronki".
07:16 - "Jurata wita".
07:37 - wkraczam w obszar administracyjny Helu, mijając "witacz", czyli tablicę z napisem: "Hel - witamy".
10:14 - kolejny "witacz", już we właściwym Helu.
10:46 - KONIEC! Wejście nr 67 na Cyplu Helskim.

Ostanie kilkaset metrów pokonuję w honorowej asyście Sekretarza Miasta Helu pana Marka Dykty, który natyka się na moją osobę przypadkiem i towarzyszy mi jadąc rowerem, aż do końca. W ten sposób, mam godnego zaufania świadka, który może poświadczyć rzetelność czasu, w którym zakończyłem swoją kolejną wyprawę. Na plaży pan Marek wykonuje jeszcze kilka pamiątkowych zdjęć, składa mi gratulacje, po czym rozstajemy się, a ja idę na zachód plaży, aby korzystając z pięknej pogody, która dopiero teraz nastała wysuszyć namiot i inne rzeczy.
Tym razem udało mi się poprawić mój dotychczasowy rekord życiowy z czerwca ubiegłego roku o 51 minut. Obecny rezultat to 124 godz. 26 min. Dziękuję za uwagę, wytrwałość i wyrozumiałość czytelnikom niniejszego bloga, to na razie tyle, za czas jakiś opublikuję tradycyjne podsumowanie.





sobota, 30 maja 2015

ETAP IV 29.05.2015 r. Orzechowo - Stilo (57 km)

Wyruszyłem w drogę około godziny 12:00. Pogoda była słoneczna, lekki wiatr zachodni. W Rowach zatrzymałem się na obiad u pana Juliusza w restauracji "U Juliusza". Za Rowami zmienił się kierunek wiatru, tym razem wiało ostro w twarz i ochłodziło się znacznie. Chwilami padał deszcz, na szczęście niezbyt intensywny. Założyłem na siebie wszystko co miałem, a i tak było nie za ciepło. Do Łeby dotarłem już po zamknięciu "Żabek", które czynne są do 23:00. Na szczęście bez problemu znalazłem dobry, całodobowy sklep o nazwie "Dobry Sklep", w którym dokonałem niezbędnych zakupów spożywczych. Dotelepałem się do Stilo, z tym że nie wchodziłem do wsi, ale tradycyjnie rozbiłem namiot w lesie. Gdy kładłem się spać był już dzień i było po 5:00. Zastanawia mnie stosunkowo krótki dystans jaki przebyłem, ale nie stać mnie było na więcej.

piątek, 29 maja 2015

ETAP III 28.05.2015 r. Dąbkowice - 5 km za Ustką (62 km)

Obudziłem się o 8:30. Poranek był ciepły i słoneczny. Na plażę zszedłem tuż przed 10:00 i po kilku kilometrach spotkałem starszego (ode mnie) pana o siwych jak gołąb włosach i takiej samej bujnej brodzie. Pan przywędrował pieszo ze Śląska do Świnoujścia, a następnie zmierzał do Gdańska. Ucięliśmy sobie krótką pogawędkę, po czym ja pomknąłem przodem. Droga plażą do Darłówka jak zwykle była męczarnią z uwagi na stan plaży, a także żar lejący się z nieba. Przed 16:00 dotarłem do Wicia, tam zjadłem obiad i ruszyłem na "obchód poligonu". Od 19:00 zaczęło lekko popadywać, ale nie wyglądało to groźnie. Niestety po jakimś czasie deszcz się wzmógł, tak że musiałem szukać schronienia w autobusowych wiatach przystankowych. Z reguły wyglądało to tak, że gdy chroniłem się w wiacie po chwili przestawało padać, a gdy wyruszałem w drogę po jakimś czasie dopadał mnie deszcz. Naprawdę groźnie zrobiło się przed Duninowem. Zanim schroniłem się w wiacie, zdążyłem porządnie zmoknąć. Co gorsza deszcz nie wyglądał na przelotny. Zostałem uziemiony  6 km przed Ustką na nie wiadomo jak długo. Rozważałem rozmaite scenariusze, co mógłbym zrobić, ale nie mogłem wymyślić nic sensownego. Na szczęście po jakiejś pół godzinie przestało padać, a ja przemoczony i zziębnięty udałem się w dalszą drogę. Ze względu na późną porę zdecydowałem się na nocleg około 2 km na wschód od Orzechowa. Gdy się kładłem była 4:20.

czwartek, 28 maja 2015

ETAP II 27.05.2015 r. Dźwirzyno - 2 km przed Dąbkowicami (61 km)

Rano, gdy spakowałem mandżur i udałem się w kierunku szosy, stwierdziłem, że nocą ogrodzono miejsce mojego biwaku drutem kolczastym. Mógłbym przysiąc, że gdy szukałem miejsca na nocleg nie pokonywałem żadnych zasieków. Trochę czasu zajęło mi znalezienie luki w ogrodzeniu i wyruszyłem w dalszą drogę o godzinie 9:55. Pogoda nadal sprzyja, choć jest urozmaicona i trudno nadążyć ze zmianą odzieży. Ważne, że nie pada. Po drodze nie zaszło nic godnego uwagi. Na nocleg ułożyłem się między  Łazami i Dąbkowicami w pięknym otoczeniu młodych świerków. Już o 3:20 leżałem w śpiworku.

środa, 27 maja 2015

ETAP I 26.05.2015 r. Świnoujście - 1,5 km za Rogowem (77 km)

Tym razem wyruszyłem spod przeprawy promowej o godzinie 6:20. Pogoda mi sprzyjała, można powiedzieć, że była idealna do marszu. Nawet wiatr był sprzyjający, co nie jest regułą. Do końca etapu dotarłem w stanie dobrym, bez żadnych obrażeń, odparzeń, ani innych takich. Nocowałem w lesie na terenie starej opuszczonej wojskowej strzelnicy. Do snu ułożyłem się o godzinie 3:00, tak więc mój marsz trwał w sumie niespełna 21 godzin. Muszę się pochwalić, że poprawiłem moje dotychczasowe tzw. międzyczasy np. w Pogorzelicy pojawiłem się aż o 20 minut wcześniej niż w najlepszych moich latach.

niedziela, 24 maja 2015

I jeszcze raz...

Pogoda zdaje się sprzyjać, więc pora ruszać po moje złote runo. To już piąta próba pokonania trasy Świnoujście - Hel w czasie 120 godzin. Pierwsza próba miała miejsce przed trzema laty. Najlepszy wynik uzyskałem przed rokiem, było to 125 godzin z minutami. Jeśli pogoda nie zawiedzie, jestem dobrej myśli. Niestety Pan Komendant Centralnego Poligonu Sił Powietrznych w Ustce nie wyraził zgody na przejście przez teren poligonu ( w trosce o moje bezpieczeństwo, zdrowie, a nawet życie). Ostatnio komendant się zmienił , ale polityka wobec turystów nie, trudno - trzeba będzie nadłożyć kilka kilometrów.
Wyruszam we wtorek rano, w Helu mam zamiar zameldować się w niedzielę przed godziną szóstą Tak jak dotąd, będę publikował na niniejszym blogu krótkie relacje. Zapraszam do lektury, komentowania i trzymania kciuków za powodzenie wyprawy.