niedziela, 29 maja 2016

W drogę...

Tak się składa, że obiecane podsumowanie poprzedniej wyprawy splecie się z zapowiedzią następnej.
Wynik był lepszy, ale mógł być jeszcze lepszy. Analizując przebieg trasy i międzyczasy, zauważyłem, że w Ustce miałem czas już o ponad dwie godziny lepszy niż poprzednim razem. Zamiast iść za ciosem, rozmemłałem tę przewagę i czas był taki jaki był, ale nie narzekam.
W tym roku szósta próba. Popracowałem trochę nad szybkością i techniką chodu, a zwłaszcza nad długością kroku. Na przełomie kwietnia i maja tego roku zrobiłem sprawdzian na trasie Dźwirzyno - Ustka. Test wypadł nad wyraz pozytywnie, trasę pokonałem w czasie o prawie dwie godziny lepszym niż przed rokiem.
Spory w tym udział miał mój nowy nabytek sprzętowy - stuptuty.
To dziwne słowo określa ochraniacze zakładane na buty, które chronią je przed dostawaniem się do wnętrza rozmaitych zanieczyszczeń. W moim przypadku głównie chodzi o piasek. Moje ochraniacze nie są klasycznymi stuptutami sięgającymi do kolan i zakładanymi na spodnie. Moje są stuptutami biegowymi sięgającymi lekko za kostkę i noszonymi pod spodniami. Postronny obserwator nawet nie zauważyłby ich istnienia. Stuptuty zdały egzamin wyśmienicie, a wyglądają tak.
Do zera spadła liczba nieplanowanych postojów mających na celu wygarnięcie z butów,  niekiedy znacznych ilości, plażowego piasku i wytrzepanie skarpet. Taki postój, skoro się już przydarzy, jest doskonałym pretekstem do przedłużenia przerwy w marszu, kontemplacji i rozmyślań nad sensem życia, dezorganizując precyzyjnie nakreślony harmonogram marszu. One to (stuptuty) sprawiły, żem mógł się skoncentrować na połykaniu kolejnych kilometrów bez obawy o pęcherze, o które nietrudno gdy w butach buzuje piach, czy gałązki, kamyki i inne upierdliwości czyhające na leśnych duktach.
Ta próba generalna, o której wspomniałem, nastroiła mnie bardzo optymistycznie i doda mi wiatru w żagle przy kolejnej wyprawie, którą rozpoczynam w najbliższy poniedziałek, 30. maja. I tym razem nie otrzymałem zgody na przejście plażą usteckiego poligonu - tym razem z powodu przygotowań do ćwiczeń „Anakonda-16”,  no ale przynajmniej jest to jakieś uzasadnienie odmowy.
Tradycyjnie zapraszał będę  na FB na krótkie sprawozdania zamieszczane na niniejszym blogu.
Zapraszam do czytania, kibicowania,  polubiania, hejtowania i czego tam kto sobie życzy :-)

Pozdrawiam, Waldemar