niedziela, 5 czerwca 2016

Etap II 4.06.2016 r. Dźwirzyno - Kanał Szczuczy (60 km)

Cios nadszedł z nieoczekiwanej strony i uderzył w słabiznę, jaką są stopy piechura. Bolaki ! Uderzenie było podwójne, najpierw już w Międzyzdrojach uaktywnił się pęcherz na śródstopiu w okolicy palucha i na tyle dawał się we znaki, że musiałem go niezwłocznie zneutralizować plasterkiem "Compeed". Pozwoliło mi to iść dalej bez uczucia dyskomfortu, ale na tym nie koniec. Wieczorem w drodze do Mrzeżyna zaczęła mnie boleć pięta, tejże samej lewej stopy. Ten bolak był już poważniejszym wyzwaniem, opatrzyłem go dopiero nazajutrz licząc, że być może nocą się wchłonie. Nie wchłonął się. Cały drugi etap wyprawy spaskudził mi ten właśnie bolak, który usytuował się pod stwardniała skórą pięty i dawał o sobie znać przy każdym kroku. Dopiero pod wieczór ból zelżał. Mimo wszystko dotarłem do założonego celu tj. Kanału Szczuczego  z tym, że znowu kosztem czasu przeznaczonego na odpoczynek. Przez ostatnie dwie doby spałem raptem siedem godzin i obawiam się, że może to się zemścić w końcówce marszu. Będę się starał nadrobić te zaległości.
PS
Wszystkich komentujących lub pytających w sprawie wyprawy bardzo przepraszam, ale ze względów technicznych (archaiczny telefon) nie jestem w stanie odpowiadać na bieżąco. Solennie obiecuję, że po dotarciu do Helu zaległości powyższe skwapliwie nadrobię.