Miało być "do trzech razy sztuka", ale moja tegoroczna majowo - czerwcowa wyprawa pozostawiła mi uczucie pewnego niedosytu. Cel - Hel w 120 godzin był tak blisko, przeanalizowałem moje wszystkie dotychczasowe błędy i potknięcia, rozważyłem wszystkie argumenty za oraz przeciw i w końcu powiedziałem sobie:
a co mi tam... !
I ten argument zadecydował. Postanowiłem pójść za ciosem po raz czwarty. Bądź co bądź, każda kolejna próba przybliżała mnie do owych zaczarowanych 120 godz. Przypomnę, że w czerwcu osiągnąłem wynik ~125 godz. Sto dwudziesta godzina zastała mnie 20 km przed końcem trasy.
Tym razem moja prośba o zezwolenie na przejście plażą terenu usteckiego poligonu spotkała się z kategoryczną odmową Komendanta CPSP z uwagi na prace przy umacnianiu brzegu prowadzone przez firmę "Budimex". Oznacza to nadłożenie kilku kilometrów podczas obchodzenia poligonu szosami. Dni są krótsze, co wiązać się będzie z intensywniejszą eksploatacją mojej czołówki podczas nocnych przemarszów. Wyruszam w piątek 29. sierpnia, a zatem trzy pierwsze dni wyprawy przypadną na końcówkę sezonu, co ma tę zaletę, że sklepy i restauracje czynne będą do późnych godzin wieczornych i nie będę musiał godzinami taszczyć zapasu wody na ranny posiłek, tudzież kłaść się spać "na głodzie", bo właśnie przed chwilą zamknięto mi restaurację, w której zamierzałem się posilić. W tym czasie powinienem dotrzeć w okolice Rowów. Szkoda tylko, że towarzyszący mi nocami księżyc będzie w pierwszej kwadrze. Lubię nocne przechadzki przy jego blasku. Jak dotąd dużą niewiadomą jest pogoda, ale ostatnie prognozy nastrajają mnie umiarkowanie optymistycznie. Biorąc pod uwagę powyższe za i przeciw, myślę że nie powinno być gorzej niż w czerwcu.
Po piętach depcze mi Pan Tomasz Borko, który - zainspirowany moimi zmaganiami z czasem i przestrzenią - wyrusza tą samą trasą i z tym samym celem: Świnoujście - Hel w 120 godzin, w połowie września wraz z przyjaciółmi. Zapraszam do lektury sprawozdań z poszczególnych etapów wyprawy zamieszczanych na niniejszym blogu oraz do fanpage'a "Road to Hel" na pewnym, znanym portalu społecznościowym i trzymania kciuków za powodzenie wyprawy.
Pozdrawiam serdecznie :-)
Panie..a czy nie mozna jeszcze szybciej tego dokonać..np w 100 godzi..albo jeszcze szybciej..?
OdpowiedzUsuńMożna - masz możliwość się sprawdzić. Pan Waldemar taki czas sobie wyznaczył - my też ale Ty możesz zrobić szybciej - każdy ma swój cel.
UsuńA czemu sobie nie wyznaczył 48 godzin..niech nie spi..nie je ..tylko idzie ..
UsuńAle cos tu nie gra Panie Pałasz...albo idzie Pan brzegiem morza i tylko brzegiem morza i bije Pan swoje rekordy..albo idzie sciezkami rowerowymi..duktami lesnymi czy innymi drogami a to juz nie jest bicie rekordu na przejscie brzegiem i tylko brzegiem morza bałtyckiego....
OdpowiedzUsuńNo właśnie dobrze napisał ten ktos..trzeba iśc tylko po piasku..tuz przy samej lini brzegowej a nie po drogach ..to juz nie jest bicie rekordu..tylko bajera...
OdpowiedzUsuń