Znów przyszedł maj, a z majem bzy... Czas dorzucić drew do nadmorskiego pieca i piechotą, nadbałtyckimi plażami wyruszyć na spotkanie lata. Startuję 26. maja w godzinach porannych ze Świnoujścia. Tym razem zamierzam rozłożyć siły równomierniej, wydłużając dystans etapów pod koniec wyprawy. Jak zwykle znów nie otrzymałem zgody na przejście plażą terenu poligonu pod Ustką. Odmowę pan Komendant piórem swojej rzeczniczki po raz kolejny tłumaczył troską o moje zdrowie i życie. Zastanawiam się czym akurat moja osoba zasłużyła sobie na tak szczególną troskę. Wszak inni, w tym kilkunasto-, ba kilkudziesięcioosobowe grupy zgody takie otrzymują i rok w rok przemierzają radośnie i beztrosko tyralierą plaże poligonu nie zważając na niewybuchy, niewypały i inne tego typu drobne niedogodności, i nawet pies z kulawą nogą nie upomni się o ich bezpieczeństwo. A ja, okrążając teren poligonu ruchliwymi szosami, będę naprawdę narażał życie uskakując przed szybkimi samochodami prowadzonymi przez chłopców obdarzonych ułańską fantazją, niejednokrotnie jadących na podwójnym gazie. Poza tym, taka trasa oznacza przejście dodatkowo około 6 km, co ma swoją wagę. Ale nie ma co rozdzierać szat, lekko nie było i z pewnością tym razem także nie będzie. Muszę się przyznać, że po ubiegłorocznej próbie czuję respekt przed tym wyzwaniem. Mniej więcej takie uczucie towarzyszyło mi przed pierwsza wyprawą, która miała miejsce przed czterema laty. Wtedy jednak wiązało się to z niewiadomymi, które towarzyszyły wyprawie w nieznane, teraz zaś niepokój ma źródło w tym, że już wiem czego się mogę spodziewać i czego zaznałem w czasie zeszłorocznej włóczęgi. Jak zwykle obowiązuje zminimalizowana waga ekwipunku i wiara w sprzyjający wiatr oraz dobrą pogodę. Tym razem idę bezideowo-sam dla siebie, nikogo nie wspieram i nie proszę o wsparcie ;-) Informacja dla nowych czytelników. Trasę Świnoujście-Hel zamierzam pokonać wyłącznie pieszo w czasie 120 godzin idąc trasami dla mnie najdogodniejszymi (nie tylko plażą, ale również ścieżkami leśnymi i rowerowymi), nocując w namiocie, żywiąc się tym co zdołam upolować w smażalniach, pizzeriach itp. (nie licząc porannej, obowiązkowej zupki i kawy przygotowanych własnoręcznie) i popijając to napojami o różnych odcieniach barw bursztynu.
Jak przed rokiem zapraszam na krótkie relacje zwiastowane na Fb. Podkreślam - krótkie. Więcej będzie po powrocie, czyli w połowie czerwca.
Dziękuję za uwagę.
Powodzenie w przejściu wybrzeża, w tym roku moja próba zakończyła się po pierwszym dniu.dobrym sposobem były by sandały bo same buty trochę obcierają po tylu km, mi udało się zrobić 73 km szedłem od 7 do 23. pozdrowienia Łukasz
OdpowiedzUsuńCzytałem relację z tego przejścia na Twoim blogu, ale nie dopatrzyłem się tam przyczyny Twojej rezygnacji. 73 km to szmat drogi, a i tempo niezłe. Czyżby "bolaki" Cię wykończyły?
UsuńDokładnie bolaki, zmieniałem skarpety chyba 4 razy dziennie ale odciski jednak były, wieczorem odcinek Niechorz-Mrzeżyno szło mi się super, gdyby nie to że trzeba było przechodzić przez most to doszedł bym do Dźwiżyna lecz juz nie chciało mi sie zbaczać z trasy i klepnąłem sie do spania na plaży. rano tak mnie nogi bolały że do Dźwiżyna doszedłem po ponad 2 godziny z wielkim bólem i już dalej nie poszedłem... ale nastepnym razem wybiore sie na przełomie czerwca i lipca kiedy dni sa najdłuższe i ciut cieplej. Pozdrowienia
UsuńWitam, z tym poligonem to loteria. Ja w tamtym roku zorganizowałem wyprawę "Biegiem przez Wybrzeże" Miałem nawet patronat honorowy Starosty Bełchatowskiego, a i tak to nie pomogło w uzyskaniu pozwolenia. Pozdrawiam i życzę powodzenia :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki !!!!!!
OdpowiedzUsuńKapitan Ursynów
Podobnie jak w zeszłym roku tak i w tym życzę powodzenia. Oby tym razem był sukces mimo, że aura za oknem nie sprzyja :-).
OdpowiedzUsuńFilip.
Witam,
OdpowiedzUsuńMam pytanie czy w tym roku Waldku znowu wyruszasz? Jak tak to kiedy i z skąd? Jaki chcesz osiągnąć czas?
Trzymamy kciuki, powodzenie i czekamy na opis przygód.
Pozdrawiam Policzanie
Policzanie drodzy, jasne, że wyruszam- pod koniec maja. Obowiązuje ta sama trasa, co dotychczas. Mam do wyrównania rachunki z czasem i przestrzenią - do trzech razy sztuka :-)
UsuńPanie Waldemarze czytamy Pana podsumowania z wyprawy i jesteśmy pełni podziwu z Pana wypraw. ktoś inny by powiedział szaleniec ale chyba ten który siedzi z pilotem przed TV.
OdpowiedzUsuńNaprawdę z całego serca życzymy Panu przede wszystkim zdrowia oraz cudownej pogody na kolejne wyprawy. A co na to żona? I czy Pan planuję inną trasę innym wybrzeżem?
Jesteśmy bardzo ciekawi i już z mężem nie możemy się doczekać kolejnych zdjęć oraz wpisów z wypraw.
Tak trzymać.
Powodzenia. Pozdrowienia z Suwałk Ela oraz Kazimierz
Siedzenie z pilotem mam nieźle opanowane, ale nie na tym życie polega. Żona wspiera mnie jak tylko może, jest wielką żoną (no, może nie wzrostem). Na razie mój cel nie został osiągnięty, toteż trasa w tym roku obowiązuje ta sama. Dziękuję za miłe słowa, zwłaszcza te o pogodzie :-)
Usuń