Znad Potoku Bezimiennego wyruszyłem o 11:30 i do granicy Helu z Juratą dotarłem o godzinie 3:27 w nocy. Na Cyplu Helskim przy wyjściu nr 67 zjawiłem się o godzinie 6:14, a więc na minutę przed upływem 6 doby od rozpoczęcia wyprawy. Końcowe kilometry dały mi się bardzo we znaki. Jak z powyższego widać "Cel-Hel w 120 godzin" ponownie nie został osiągnięty. Tym razem w stopniu rażącym, szersze omówienie zostanie opublikowane w najbliższych dniach. Pozdrawiam serdecznie wszystkich wytrwałych czytelników niniejszego bloga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz